10 lipca 2011

nd

Ogłoszenia obserwuje, staram sie nie panikowac i byc dobrej mysli. Dzis zaliczylismy powazna rozmowe z moim ukochanym i teraz musi byc tylko dobrze. Jutro mam wolne, planuje wielkie sprzatanie mieszkania, poszukiwania ogloszenia, moze odwiedze kilka lumpeksow a dzis... piwo malinowe, popcorn i film w objęciach mojego K.

04 lipca 2011

help

Dopóki nie zacznę działać przyjmuję pozę lenia w dodatku zastraszonego, boję się nowości i tego co mnie czeka za zamkniętymi drzwiami. Potrzebuję jednego telefonu z przyszłym pracodawcą, jednej rozmowy, jednego dobrego pomysłu by poczuć że mam życie w swoich rękach, że mam o co walczyć. Wtedy dostaję kopa i działam. Tego potrzebuję . . .

s.o.s. zaczęłam panikować

czuję nadciągające zmiany

minelo kilka dni, zaliczylismy wizyte mojej mamy z bratem u nas, naszą wizytę u mnie w domu, wesele kolezanki z liceum i pierwszy dzien pracy w tym tygodniu.

szukam pracy będąc na 2 tygodniowym wypowiedzeniu . . . odbieram telefony od babci która "martwi" się głośno do mojej słuchawki co zrobię jak nie znajdę żadnej pracy, za co będę żyła. Ciekawe kiedy mama zacznie się martwić na łączu telefonicznym (?) . . . pewnie jutro. doceniam ale demotywuje mnie to.

odganiam czarne myśli i staram się myśleć pozytywnie

30 czerwca 2011

no i sie skonczyla

. . . cierpliwosc.  Zwolniłam się. za dwa tyg będę bezrobotna. Cieszę się, to nie moja praca marzeń, zero poszanowania, zero praw, zero zrozumienia. Martwię się jak sobie poradzimy finansowo i kiedy uda mi się coś znaleźć.

ale jakos to będzie.  Czasem trzeba poczuć "nóż na gardle" by zacząć działać

a dziś obiad ugotowała mi mama ;) jak za starych dobrych czasów, tyle że w mojej kuchni!:)

27 czerwca 2011

oddychaj powoli

Oddychaj powoli, licz do 10, pomyśl o czymś przyjemnym . . .  takie moje przygotowania na kilkudniową wizytę mojej mamy i brata ;)

takiego mam spokojnego mężczyznę, że 4 osoby w domu to już gwar. odzwyczaiłam się od ciągłych pytań, od tego że poza nami ktoś w domu jest. a jak zwykle zamiast myśleć pozytywnie to ciągnę w drugą stronę. Ale nastawiając się na najgorsze (znam swą cierpliwość) mogę się jedynie miło zaskoczyć.

26 czerwca 2011

co dalej?

moja umowa się nie kończy .  .  . kończy się za to moja cierpliwość do tych ludzi i tej firmy.
  Jego umowa się nie kończy .  .  . kończy się za to obecna budowa .  .  .

co dalej?? co dalej ze mną? co dalej z Nim?  gdzie wylądujemy ? czy znów czeka nas przeprowadzka? czy będzie lepiej ?? czy będziemy szczęśliwi ?? czy sprawy potoczą się po naszej myśli ?? bo to  , że czekają nas zmiany jest pewne.

im bliżej rozstrzygnięcia się naszych spraw tym jestem bardziej nerwowa,  a On ? On pewnie też tylko nie daje po sobie tego poznać.  Jeszcze trochę i albo ktoś zadecyduje za nas albo bierzemy życie w nasze ręce i szukamy oboje nowego zatrudnienia i nowego naszego miejsca w tym kraju, bo za granicę na razie nie planujemy uciekać.

a na obiad burito... pyszne, z domową tortillą i farszem. I w ramach mojej nauki cierpliwości gotowaliśmy razem w jedenj kuchni. ofiar brak! czyli sukces.

niedzielne śniadanie

bez pośpiechu, tak jak lubimy

truskawkowo-bananowo

kiedy pogoda za oknem nie przypomina lata , zawsze można je wyczarować na talerzach  .  .  . 

w roli głównej racuchy z truskawkami  ,  ze śmietaną   i szejki  bananowe

 






wczorajsze wyznania

minęłam budkę ze słodyczami podczas gdy coś przykuło moją uwagę, cofnęłam się...

"poproszę dwa te lizaki"  

w dzisiejszych czasach można wyznać komuś miłość za 0,80 zł 



25 czerwca 2011

mus owocowy

widziałam dzis na targu porzeczki i przypomniałam sobie że kiedy byłam mała biegałam po działce z wysoką szklanką, zbierałam troche truskawek, troche malin, porzeczek , na koniec wsypywałam grudkę zbrylonego od wilgoci cukru ugniatalam wszystko na papkę i kazdemu po kolei, rodzicom i dziadkom wreczałam takie cos do zjedzenia. a najwieksza frajde mialam kiedy kwas porzeczek wykrzywial im buzie.

i oczywiscie pilnowałam ich do momentu kiedy zjedli ostatnią lyzeczke.a kto był w stanie zjesc kilka takich porcji?? oczywiscie ze ja ;)

ziiiiiiiimna sobota

Letnia ale tylko z nazwy, chlodna i wietrzna ale słoneczna. zakładam skarpetki na zmarznięte stopy. ciesze się spokojnym sniadaniem jedzonym we dwójkę, smakiem mlecznego koktajlu bananowego i górą owoców przyniesioną dziś z bazaru.


24 czerwca 2011

chciałabym

Postanowiłam poskromić moją choleryczną osobowość, w przeciwnym razie będzie za późno. 

video: działa kojąco, uwielbiam słuchać tego leżąc w łóżku, z otwartym oknem, gdy promienie słońca wdzierają się do pokoju. tak filmowo. 

takie zwykłe dni

obiad, standardowe piątkowe zakupy, wyprany dywan, pachnąca kawa. Czasem nie doceniam tego co mam i z Kim jestem. nie doceniam ... szczególnie Jego


 fot. A rok temu Sandomierz