30 czerwca 2011

no i sie skonczyla

. . . cierpliwosc.  Zwolniłam się. za dwa tyg będę bezrobotna. Cieszę się, to nie moja praca marzeń, zero poszanowania, zero praw, zero zrozumienia. Martwię się jak sobie poradzimy finansowo i kiedy uda mi się coś znaleźć.

ale jakos to będzie.  Czasem trzeba poczuć "nóż na gardle" by zacząć działać

a dziś obiad ugotowała mi mama ;) jak za starych dobrych czasów, tyle że w mojej kuchni!:)

27 czerwca 2011

oddychaj powoli

Oddychaj powoli, licz do 10, pomyśl o czymś przyjemnym . . .  takie moje przygotowania na kilkudniową wizytę mojej mamy i brata ;)

takiego mam spokojnego mężczyznę, że 4 osoby w domu to już gwar. odzwyczaiłam się od ciągłych pytań, od tego że poza nami ktoś w domu jest. a jak zwykle zamiast myśleć pozytywnie to ciągnę w drugą stronę. Ale nastawiając się na najgorsze (znam swą cierpliwość) mogę się jedynie miło zaskoczyć.

26 czerwca 2011

co dalej?

moja umowa się nie kończy .  .  . kończy się za to moja cierpliwość do tych ludzi i tej firmy.
  Jego umowa się nie kończy .  .  . kończy się za to obecna budowa .  .  .

co dalej?? co dalej ze mną? co dalej z Nim?  gdzie wylądujemy ? czy znów czeka nas przeprowadzka? czy będzie lepiej ?? czy będziemy szczęśliwi ?? czy sprawy potoczą się po naszej myśli ?? bo to  , że czekają nas zmiany jest pewne.

im bliżej rozstrzygnięcia się naszych spraw tym jestem bardziej nerwowa,  a On ? On pewnie też tylko nie daje po sobie tego poznać.  Jeszcze trochę i albo ktoś zadecyduje za nas albo bierzemy życie w nasze ręce i szukamy oboje nowego zatrudnienia i nowego naszego miejsca w tym kraju, bo za granicę na razie nie planujemy uciekać.

a na obiad burito... pyszne, z domową tortillą i farszem. I w ramach mojej nauki cierpliwości gotowaliśmy razem w jedenj kuchni. ofiar brak! czyli sukces.

niedzielne śniadanie

bez pośpiechu, tak jak lubimy

truskawkowo-bananowo

kiedy pogoda za oknem nie przypomina lata , zawsze można je wyczarować na talerzach  .  .  . 

w roli głównej racuchy z truskawkami  ,  ze śmietaną   i szejki  bananowe

 






wczorajsze wyznania

minęłam budkę ze słodyczami podczas gdy coś przykuło moją uwagę, cofnęłam się...

"poproszę dwa te lizaki"  

w dzisiejszych czasach można wyznać komuś miłość za 0,80 zł 



25 czerwca 2011

mus owocowy

widziałam dzis na targu porzeczki i przypomniałam sobie że kiedy byłam mała biegałam po działce z wysoką szklanką, zbierałam troche truskawek, troche malin, porzeczek , na koniec wsypywałam grudkę zbrylonego od wilgoci cukru ugniatalam wszystko na papkę i kazdemu po kolei, rodzicom i dziadkom wreczałam takie cos do zjedzenia. a najwieksza frajde mialam kiedy kwas porzeczek wykrzywial im buzie.

i oczywiscie pilnowałam ich do momentu kiedy zjedli ostatnią lyzeczke.a kto był w stanie zjesc kilka takich porcji?? oczywiscie ze ja ;)

ziiiiiiiimna sobota

Letnia ale tylko z nazwy, chlodna i wietrzna ale słoneczna. zakładam skarpetki na zmarznięte stopy. ciesze się spokojnym sniadaniem jedzonym we dwójkę, smakiem mlecznego koktajlu bananowego i górą owoców przyniesioną dziś z bazaru.


24 czerwca 2011

chciałabym

Postanowiłam poskromić moją choleryczną osobowość, w przeciwnym razie będzie za późno. 

video: działa kojąco, uwielbiam słuchać tego leżąc w łóżku, z otwartym oknem, gdy promienie słońca wdzierają się do pokoju. tak filmowo. 

takie zwykłe dni

obiad, standardowe piątkowe zakupy, wyprany dywan, pachnąca kawa. Czasem nie doceniam tego co mam i z Kim jestem. nie doceniam ... szczególnie Jego


 fot. A rok temu Sandomierz